Dwie pary: Javier i Sonia oraz Paula i Rafa są starymi, dobrymi przyjaciółmi. Do czasu, kiedy nie pomiesza się im kto jest z kim [opis dystrybutora] Samuraj. opis użytkownika. Opisy filmu Po drugiej stronie łóżka (2002) - Hiszpański film, który w box officach przebija amerykańskie superprodukcje. Zabawna komedia muzyczna.

Po drugiej stronie kartonu każde z nas znalazło nowy dom - mamy nadzieję, że taki na całe nasze psie życie:-) Musze jeszcze trochę podrosnąć, żeby zobaczyć dokładnie, co jest za ścianami kartonu, ale to jakiś zupełnie nowy świat..dla całej naszej czwórki – jest nas 2 braci i 2 siostry. Niestety nasza mama walczy o życie, bo złapała się we wnyki, a my trafiliśmy do lecznicy razem z nią. To ludzie zastawiają wnyki, ale inni ludzie, których jest więcej, mogą okazać wielkie serce i zaadoptować te urocze szczeniaczki. Postarajmy się, by dla nich ten ludzki świat, który znajduje się po drugiej stronie kartonu okazał się światem ludzi, których te psiaki szczerze pokochają. Szczeniaczki (2 pieski i 2 suczki) czekają na adopcję w mławskiej lecznicy Weterynaryjnej M-wet działającej przy 18 (tel./ 655 03 80, 601 812 521).

Po drugiej stronie jeziora. Agnieszka Karecka Wydawnictwo: Novae Res fantasy, science fiction. 342 str. 5 godz. 42 min. Szczegóły. Kup książkę. Czasem nawet najbardziej szalone fantazje stają się rzeczywistością. Choć Mia Lang nie lubi hucznych imprez ani bycia w centrum uwagi, podczas.

o trzeciej nad ranem już wiem, że lęk może zabić. Może totalnie zetrzeć na miazgę szansę na coś pięknego. Może najpiękniejszego w życiu. Może też zabić nadzieję. Zaspaną ręką sięgam po telefon i z lekkim drżeniem otwieram smsa od izraelskiego Test&Go. Nie mam covida! Kończy się kwarantanna! Przyjaciel, z którym miałam lecieć, i jego córka też zdrowi. Ale ulga! A przecież o mały włos bym zrezygnowała. Ze strachu. Jak tamtego wieczora trzy lata temu w Galilei, kiedy zmęczona, głodna i przestraszona, po całym dniu z ciężkim plecakiem na Szlaku Jezusa, zupełnie się pogubiłam i nie mogłam w ciemnościach znaleźć drogi do Jeziora. Trzy razy zawracałam… Przeżyłam wtedy jeden z największych momentów grozy w moim życiu. Spotkałam się z własnym lękiem… twarzą w twarz… Właśnie wczoraj na to miejsce wróciłam… Znowu, jak przed trzema laty, w 33-stopniowym upale, poszłam Szlakiem Jezusa. A co tam przeżyłam i co się po drodze wydarzyło to chyba temat na nową książkę. Albo ostatnie strony tej, którą teraz dla Ciebie, piszę. Jeszcze nie mogę dojść do siebie, choć… tak naprawdę mam wrażenie, że teraz właśnie nareszcie doszłam. DO SIEBIE. Nic z tego, czego się tak rozpaczliwie się obawiałam, ani wtedy ani przed wylotem, się nie sprawdziło. Ciągle na nowo odkrywam, że po drugiej stronie lęku jest wyzwalające poczucie wolności i spełnianie marzeń. I czego ja się tak bałam? Cały piątek zaglądamy w Jerozolimie w nasze ulubione miejsca. Jestem tu już czwarty raz i czuję się jak w domu. Zaczynamy oczywiście od Góry Oliwnej. Jeszcze przed pandemią mieszkałam tu kilka dni w Karmelu mojej Cioci Jadwigi. Znam dobrze każdy kąt. Nic mnie nie zaskoczy. Do momentu, kiedy zatrzymujemy się przy najdroższym cmentarzu na świecie, który schodzi w dół do doliny Cedronu, i podziwiamy panoramę Jerozolimy. Sama nie wiem, jak to się dzieje, że już za chwilę wpuszczają nas do prawosławnego kościoła, nieco za kaplicą Wniebowstąpienia, w którym ścięto Jana Chrzciciela. W kaplicy obok kościoła jest spore zagłębienie, w miejscu, w którym wpadła głowa, a na posadzce kościoła, jak mówią, widać jeszcze brunatne ślady krwi. U stóp Góry Oliwnej, koło bramy Lwów, czyli św. Szczepana, jest jeszcze drugi kościół św. Jana Chrzciciela, grekokatolicki, najstarszy z kościołów w Jerozolimie. Tam jest fragment jego czaszki i tam jest podobno pochowany. Wiekowa, prawosławna Mniszka, w ciemnobrązowym welonie, który otula twarz jak chusta, woła mnie, żeby coś mi jeszcze pokazać w pięknie zadbanym ogrodzie. – Widzisz to miejsce? To tutaj mogła stać Maryja, kiedy jej Syn wstępował do nieba. Stąd wszystko widać. Nawet nie wiedziałam, że taki kościół tam jest. A nawet gdybym wiedziała, to i tak nie mogłabym tam wejść. Katolicy mogą tam wejść tylko raz do roku. A my tam właśnie jesteśmy. Kaplica Wniebowstąpienia i kościół Pater Noster, prowadzony przez Karmelitanki, są także zamknięte. A my znowu – prawie jak Pan Jezus, który przenika przez zamknięte drzwi, wszędzie w jakiś cudowny sposób wchodzimy. Jak to jest? Patrzę na grotę, w której Jezus uczył uczniów swojej modlitwy. Tutaj, za kratą, codziennie modliła się też moja Ciocia… “Ojcze nasz” to była jej ukochana modlitwa. Tak jak moja… Od jakiegoś czasu uczę się jej w języku, którym modlił się Jezus. Aramejski jest trudny. Bardzo opornie mi idzie z tymi wszystkimi przydechami i elizjami. Jeszcze nie umiem całego na pamięć. Nagle, ja, nieśmiała introwertyczka i perfekcjonistka na odwyku, wiedziona jakimś impulsem sięgam po tekst i zaczynam się głośno modlić w języku Jezusa… Czas się na moment zatrzymuje. Jak to jest, że wszędzie tam, dokąd wchodzimy, jesteśmy zupełnie sami… I to w biały dzień! To się tutaj nigdy nie zdarza! Mój przyjaciel też jest zdziwiony. A ja nagle zaczynam się śmiać. – To dopiero początek. Jeszcze zobaczysz, co się będzie działo. Bo ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy Bóg przygotował tym, którzy Go kochają… Znowu mi podsuwa ludzi, jak teraz Wallego, który akurat stał koło cmentarza, bo mieszka niedaleko, akurat nie miał nic do roboty, akurat się do niego uśmiechnęłam i akurat jego dwóch kuzynów i kolega pracują w miejscach, do których nas wpuścił. A potem zawozi nas jeszcze swoją taksówką do bramy św. Szczepana, tam gdzie mamy za chwilę zaczynać piątkową Drogę Krzyżową. Daję mu pieniądze, a on mnie pyta: – ale na pewno możesz? Jak nie, to nie ma problemu! I jak to się dzieje, że przy przekraczaniu muru w Betlejem nawet nikt od nas nie chce paszportu? I jak, że cztery dni po mojej decyzji, żeby jednak zaufać, puścić i lecieć tutaj, jesteśmy na mszy św. w miejscu największego zaufania w historii. W grocie Narodzenia Jezusa! Jest piąta rano i jest nas tam garstka. Nie ma żadnej kolejki. Mogę modlić się do woli! Dziękuję Jezusowi, że to On najpierw nam zaufał. Kiedy tak przyszedł bezbronny i nagi na świat. Jakby każdemu mówił: – Ufam Ci Mario. Ufam Tobie Józefie. Ufam Ci pasterzu, Ufam Ci królu i mędrcu. I nagle mam wrażenie, że Jezus mówi teraz tam do mnie. Moniko, ufam Ci… I do Ciebie: ufam Ci. Że przyjmiesz moją miłość. I że mnie kochasz. Może nawet bardziej niż tamci…? Bo bardziej niż oni wiesz, jak trudno unieść swoją słabość. Już wiesz, że potrafisz mnie zdradzić. Boisz się, że może nie dasz rady wytrwać pod krzyżem. Ufam, kiedy mi mówisz: kocham Cię. Spraw, żeby to było prawdą. I ufam, że nawet jeśli nie potrafisz, to chcesz mnie kochać. cdn. Jestem jak znaczek pocztowy. Trzymam się jednej rzeczy w drodze do celu. Ta jedna rzecz to opowieści. Mój cel: nauczyć przedsiębiorców tak opowiadać, żeby ich biznesy i życie stawały się jak najlepszą fabułą. Taką na Oscara. Od 26 lat jestem praktykiem storytellingu: zrobiłam setkę filmów nagradzanych na całym świecie i uczę sztuki opowiadania. Ostatnio w mojej Mistrzowskiej Szkole Storytellingu Biznesowego. Najbardziej lubię tę nutkę zaskoczenia, kiedy moi klienci piszą w mailach: "Monika, ten storytelling naprawdę działa!" Dołącz do dyskusji:

Co jest po drugiej stronie świata? Jeśli ciekawi Was co znajduje się dokładnie pod waszymi nogami po drugiej stronie świata – nie musicie już przekłuwać globusa przez środek, istnieje bowiem interaktywna mapa, która dokładnie wam to pokaże. Mapa Antypodów. Ta mapa to Mapa Antypodów. Żeby jej użyć, wystarczy wpisać dowolny

Lustro nie dostarcza nam, ani wiedzy, ani prawdy. Ludzie tracą przed nim czas, oczarowani tym co widzą Czasami nawet popadają w szaleństwo z zachwytu nie wiedząc, czy to co widzą w tym zwierciadle, jest prawdziwe czy urojone ! Dziś jesteś piękna, jutro już mniej, pojutrze już siebie nie poznasz....tak jest z urodą, a dobre wyrozumiałe serce bez względu na wiek nigdy się nie starzeje ! Wpatrując się w lus­tro możemy zo­baczyć od­ro­binę te­go, co jest po dru­giej stro­nie, ale kiedy dokładnie wyczyścimy to lustro, możemy już nie dostrzec w nim siebie ! A może tak jest, że lustro dwóch twarzy nie widzi ? ALE, magia lustra ma też swoje korzyści ..Ile dajesz miłości, tyle jej otrzymasz Jeśli ufasz innym, oni też ufają Tobie. Zlikwidować wrogów - najlepsza metoda przebacz im ! Chcesz być słuchanym, słuchaj innych. Rozumianym być, to rozumieć innych. Chcesz otrzymywać dobro, bądź wdzięczna za wszystko co w życiu otrzymałaś Kiedy nauczysz się tego, w Twoim życiu będzie rozkwitać dobro i piękno .......... niezależnie od okoliczności. SPÓJRZ W LUSTRO I ZAPYTAJ SAMEGO SIEBIE, CZY WSZYSTKO W PORZĄDKU ? L i l i a n a D o r u c h ( Michalska) - córka uznaniowa L I L I A N A - - lustro to zwykłe (normalne) które możesz dotknąć, potrzymać …jest odbiciem cząstki naszego świata jaki na co dzień widzą nasze oczy. Wprawdzie obraz jest odwrócony, ale pokazuje w miarę to co chcemy w nim zobaczyć. Kiedy się w nim przeglądamy, zawsze chcielibyśmy widzieć piękną cerę, super włosy, pogodne oczy. Zaś, nigdy w nim nie chcielibyśmy widzieć piklowatej cery, zmarszczek, zapłakanych oczu i zmęczonej życiem twarzy. Ale ja nie o tym chcę napisać….bo to płytkie, to dla wszystkich, którzy kochają przebywać godzinami przed lustrem. Mnie chodzi o coś więcej, chodzi mi o zwierciadło, które odzwierciedla stan twojego ducha …nazwijmy je DUCHOWYM ZWIERCIADŁEM. Każdy człowiek w danym momencie swojego życia ( chociażby dla samokontroli ) powinien zadać sobie pytanie ….czy ja umiem to wszystko odczytać co pokazuje „moje” lustro ? Czy pokazywane kolory nie zatracają swoich barw a oczy zamiast dwóch podstawowych kolorów czarnego i białego – ( bez fałszu i obłudy ) widzą tęczę, która jest na dodatek rozmazana , chociaż kształtują ją promienie słoneczne. Kiedy w lustrze fizycznym widzimy obraz odwrócony, to już lustro duchowe pokazuje nam obraz rzeczywisty, prawdziwy, bez skrzywień, bez wypaczeń. Wiedząc o tym, dlaczego tego nie akceptujesz ? Dlaczego myślami uciekasz od tego i udajesz, że tego nie rozumiesz, że to Ciebie nie dotyczy ? Skoro, lustro duchowe nie kłamie, to dlaczego chcesz widzieć w nim tylko to co sprawia oczom radość, co dobre i wspaniałe ? Czyżby kłamstwa, brak tolerancji, brak zrozumienia , zakłamania, złośliwość, milczenie nie ma z tym lustrem nic wspólnego ……oj Fe, Fuj lustro !!! CZEMU TY NIGDY NIE KŁAMIESZ ? – takie mi jto bliskie , NIE ! - LUSTRO, nie lubię cię ! A kiedy robisz sobie makijaż czy w tym lustrze wszystko co widzisz jest doskonałe, a jak spoglądasz sobie w oczy, czy znajdujesz w nich spokój ? Czy znajdujesz w swoim wizerunku rzeczy, które ewentualnie chciałabyś zmienić, może poprawić ? O tak- powiesz, bo każdy tak by chciał ! A może by zaakceptować siebie takim jakim się jest. A może to cholerne lustro, źle cię odbiera....to o podłogę, albo o ścianę z nim i po kłopocie, domyślam się jednak, że to nowe pokaże to samo !!! Kiedy tutaj twoja uroda, twój wizerunek jest widoczny gołym okiem to swojej sfery duchowej tak nie da się zobaczyć? STAN swojego ducha zobaczysz dopiero wówczas, kiedy podasz rękę samej sobie, kiedy naprawdę z powagą spojrzysz we wnętrze swojej duszy. A może „ktoś” przyciąga CIĘ do siebie, wyciąga od dawna do Ciebie swoją rękę, aby pokazać Tobie, Twoje własne wnętrze, Twoje życie, uczucia, albo chce czegoś Cię nauczyć, nauczyć życia w wolności i obfitości dóbr płynących z tego życia. NIE reaguj na to złością, odrzuceniem, zniechęceniem czy smutkiem ….ale spójrz na to łaskawszym wzrokiem, bo radość jest blisko…..na wyciągnięcie ręki !!! Liliana czy Ty to widzisz ?... albo widzisz tylko to co chcesz widzieć bo uważasz się za coś doskonałego i nie tolerujesz innych podobnych lub lepszych od Ciebie ! Załagodzę troszeczkę ten może zbyt zdecydowany ton i napiszę tak : jeżeli znajdziesz osobę, która uśmiecha się do Ciebie a Ty się odwzajemnisz, to tak jakby lawina szczęścia płynęła do Ciebie, a szczęście będzie cząstką Ciebie i może przynieść radość i dar miłości. Ale, kiedy miłość to i serce, więc pospiesznie zapytaj lustra …..a gdzie jest moje serce ? Pamiętaj, że z miłością jest tak, ile jej dajesz to tyle jej otrzymasz, ile razy przebaczysz innym , oni przebaczą i Tobie, tak jest i z zaufaniem i ze zrozumieniem i z wdzięcznością ( a z milczeniem ? ) Chcesz otrzymywać tego typu dary, bądź za nie wdzięczna a wtedy w Twoim życiu będzie rozkwitać radość, miłość i zrozumienie. Już niejednokrotnie o tym pisałem, ale jak widać dociera to z młodzieńczą prędkością światła , więc proponuje zbudować własne duchowe lustro, które przejęło by kontrolę nad własnymi myślami, uczuciami, przekonaniami, i wyjść z zatwardziałej skorupy, aby stać się PANIĄ swojego własnego życia. I nie pozwól już Lilka nigdy z siebie zrobić "owcy" z wypranym mózgiem, bo to służy im , ale nie TOBIE. Nie znając prawdy o sobie, stajesz się małym człowieczkiem, o kolorach bladej tęczy...takie bia, bla, bla. - Liliana, wszyscy żyjemy w ziemskim więzieniu, które nie pozwala nam niekiedy duchowo się rozwijać. Popatrz zawsze w głąb swojego serca, pomyśl – co jeszcze muszę w tej kwestii zrobić, aby otworzyć je szerzej, bo inni może też potrzebują odrobinę TWOJEJ dobroci. Idąc z otwartym sercem i bagażem dobroci, częśto nie zerkaj w lusterko wsteczne, przywołując ponownie wszystkie swoje smutki, żale, pretensje ... ale też nigdy nie zapominaj, że właśnie te zdarzenia uformowały Twoją duchową dojrzałość i obecną świadomość. Wizja życia, jak zresztą wszystko inne szybko będą się przesuwały tworząc PRAWDĘ o tym życiu ze wszystkimi szczegółami a czas określi kim jesteś, kim byłaś i zobaczysz wtedy wszystko to co złożyło się na Twoje zalety i wady. W swoim ostatecznym duchowym lustrze ujrzysz swoje całe życie, każdą minutę po minucie, bez zakłamań, szczerą PRAWDĘ ….kim naprawdę byłaś. Jak bardzo trudno jest zmienić świadomość człowieka, którą ktoś kształtował przez długie lata i przemeblować mu na nowo świat ... tym bardziej nie jest łatwo przemeblować duszę, szczególnie, kiedy ten człowiek zagubił poczucie wiary i kontakt z Bogiem. A co jest w Tobie poza Tobą i co kształtowało Cię w środku ? autor tekstu - Zenobiusz Doruch ..................POZDRAWIAM WSZYSTKICH MOICH CZYTELNIKÓW ....tak trzymać do wiosny !

Zastawka serca jest zastawką jednokierunkową, która umożliwia przepływ krwi w jednym kierunku przez jamy serca. W sercu człowieka znajdują się cztery zastawki i razem determinują one drogę przepływu krwi przez serce. Zastawka serca otwiera się lub zamyka w zależności od zróżnicowanego ciśnienia krwi po każdej stronie zastawki
nie będą pojawiać się regularnie. jakiś czas mogę wstawiać one-shoty. jest pisane na podstawie anime Hiro Mashimy:Fairy Tail. proszę o wyrażanie swojej opinii w komentarzach ponieważ to motywuje do dalszego rozwartymi ramionami przyjmę i krytykę i pochwały.
symbolami „R” i „18” wytłoczonymi po obu stronach linii podziału po jednej stronie tabletki oraz linią podziału po drugiej stronie tabletki. Tabletkę można podzielić na równe dawki. Tabletki Ramicor, 5 mg z plamkami koloru jasnożółtego do żółtego, 8,1x4,1x3,15 mm, podłużne z symbolami „R” i „19” wytłoczonymi po
Zapraszam serdecznie do moich kochanych wypocin:- na pełen zwrotów akcji kryminał z naszymi bohaterami z Fairy Tail, gdzie nic nie jest takie, jakie się wydaje, a proste spotkanie prowadzi do bardziej skomplikowanych wydarzeń na podróż pełną przygód jako alternatywna wizja tego, co miało się wydarzyć mniej więcej po igrzyskach, czyli śmierć, okaleczenie, ale także i miłość, przyjaźń, z jaką się spotkają Natsu i Lucy a także na bloga autorskiego z bogami greckimi w tle, gdzie studentka polskiej uczelni, Penelopa i zarazem córka Ateny, będzie próbowała powstrzymać Aresa od wszczęcia
Ujawnił, co się wydarzyło. Autor: Getty Images 55-latek przeżył śmierć kliniczną. Opowiedział, co widział "po drugiej stronie". Kevin Hill ma 55 lat. W styczniu ubiegłego roku z powodu problemów z zastawką serca trafił do szpitala i przeszedł poważną operację. Po zabiegu rozwinęły się powikłania. Przyjmował leki, ale mimo Data utworzenia: 22 grudnia 2017, 20:12. Co się z nami dzieje w chwili śmierci? Czy coś jest po drugiej stronie? Czy to boli? To tylko niektóre z pytań związanych ze zjawiskiem, które jednocześnie fascynuje i przeraża. Najnowsze opublikowane przez naukowców wyniki badań na temat doświadczenia, które wcześniej czy później staje się udziałem każdego, mogą przerażać. Czy po śmierci wiemy, że umarliśmy? Szokujące odkrycie naukowców Foto: East News Wyniki najnowszych badań wykazują, że jeszcze przez jakiś czas po śmierci możemy być świadomi tego, co się z nami dzieje. Oznacza to, że wraz z ustaniem pracy serca i funkcji życiowych, człowiek wciąż może zdawać sobie sprawę ze swojej sytuacji, a także z wydarzeń, które mają miejsce wokół niego. Jak zauważają specjaliści, w praktyce może to oznaczać, że pacjent, u którego doszło do zatrzymania akcji serca, np. słyszy lekarzy, którzy właśnie stwierdzają jego zgon. Autorem najnowszych rewelacji poświęconych temu zagadnieniu jest dr Sam Parnia z prestiżowego New York University School of Medicine. To znany na całym świecie fachowiec zajmujący się zjawiskiem śmierci. Prowadził on badania wśród pacjentów, którzy przebyli zawał serca. Wziął pod uwagę przypadki osób, u których doszło do zatrzymania akcji mięśnia sercowego, a potem do skutecznego przywrócenia jego pracy. Zespół naukowców pod jego kierownictwem analizował relacje tych "przywróconych do życia" pacjentów. Wielu z nich twierdziło, że po ustaniu krążenia dokładnie słyszało rozmowy lekarzy i potrafiło podać szczegóły, które miały miejsce w czasie akcji resuscytacyjnej. Ich opowieści zostały potem skonfrontowane z relacjami personelu medycznego. Poziom zgodności okazał się zadziwiający. Rezultaty eksperymentu przeprowadzonego przez doktora Parnię muszą stanowić wielkie zaskoczenie dla osób, które sądzą, że człowiek traci świadomość w chwili, gdy serce przestaje bić, a krew przestaje docierać do mózgu. Zdaniem amerykańskiego naukowca, ludzka świadomość może działać jeszcze przez jakiś czas niezależnie od fizjologii układu krążenia. – Technicznie rzecz biorąc, stwierdzenie czasu zgonu następuje na podstawie momentu zatrzymania się serca – powiedział dr Sam Parnia. – Kiedy tak się dzieje, krew przestaje docierać do mózgu, co oznacza, że funkcje mózgu przerywane są niemal natychmiast. Traci się wszystkie odruchy – wymiotny, zanika reakcja źrenic. To wszystko mija. Zdaniem naukowca, obserwacje, których udało się dokonać, mogą oznaczać, że w momencie ustania krążenia w mózgu wciąż pozostaje energia, dzięki której człowiek wie, co dzieje się dookoła niego i zdaje sobie sprawę ze swojego położenia. Hipotezy wysunięte właśnie przez amerykańskich lekarzy korespondują ze wcześniejszymi ustaleniami naukowców z Uniwersytetu Michigan, którzy w 2013 r. przeprowadzili eksperyment na myszach. W trakcie tamtego doświadczenia u gryzoni wywołano atak serca, a następne analizowano przepływ fal mózgowych. Okazało się, że w krótkim czasie po ustaniu pracy serca, w centralnym narządzie układu nerwowego obserwowano wzorzec typowy dla stanu "pełnej świadomości". – Cały czas staramy się zrozumieć te konkretne właściwości, których ludzie doświadczają, gdy dotyka ich śmierć, bo rozumiemy, że jest to odzwierciedlenie tego uniwersalnego doświadczenia, które każdy z nas pozna, gdy umrze – powiedział dr Parnia. Oczywiście historie ludzi, którzy umarli i w momencie tzw. śmierci klinicznej doskonale wiedzieli, co dzieje się wokół nich, a czasami widzieli nawet własne ciało, nie są rzadkością. Przez niektórych uznawane są za przeżycia o charakterze religijnym, a fakt zachowania pełnej świadomości w momencie wystąpienia fizycznej śmierci tłumaczony jest jako dowód istnienia duszy, która w chwili zgonu opuszcza ludzkie ciało. Stąd też, pod wpływem podobnych doświadczeń dochodzi nierzadko do nawróceń osób, które wcześniej deklarowały, że są ateistami. The Independent Zobacz także: W Święta często dochodzi do tragedii. Wystarczy pokazać, że jesteśmy obok Problemy ze zdrowiem w święta? Zobacz, gdzie szukać pomocy Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
W domu często mówię do kogoś, kto jest po drugiej stronie brzucha. Ostatnio, podczas wizyt w szpitalu, mówimy do istotki po drugiej stronie ekranu. Dziwne, przecież w tym okresie córeczka jest najbliżej mnie, jesteśmy jednym ciałem, oddycham i jem za nas obie, a wciąż, w rozmowie i w myślach, podkreślam jakąś fizyczną granicę.
Data utworzenia: 14 listopada 2017, 15:44. Tego możemy być pewni. Każdy z nas kiedyś umrze. Nikt nie wie jednak, co czeka go po śmierci. Niektórzy sądzą, że nic. Inni wierzą w życie pozagrobowe. W internecie znaleźć można relacje osób, które twierdzą, że jedną nogą były już po drugiej stronie. Opowiadają, co wtedy czuły. Oto ich historie. Byli jedną nogą po drugiej stronie. Opowiadają, co widzieli Foto: 123RF Ciemna, pusta przestrzeń Kiara St. Clara pochodzi z Nowego Jorku. Miała 29 lat, gdy doznała wstrząsu anafilaktycznego. – Moje serce zatrzymało się na jakieś 2 minuty. Byłam defibrylowana i zapadłam w 2-dniową śpiączkę. Podczas, gdy moje ciało cierpiało tortury, umysł odciął się od bólu. Wciąż wydawałam dźwięki i fizycznie reagowałam, ale w pewnym sensie już mnie nie było. Pamiętam, że pogodziłam się z tym, że to już koniec – napisała na portalu kobieta. – Nie ma słów, które oddałyby, jak czułam się samotna. Trafiłam do ciemnej, pustej przestrzeni, gdzie nie istniało coś takiego jak grawitacja. Zaczęłam wzywać przyjaciół i bliskich, którzy już odeszli. Ku mojemu zdziwieniu nie pojawił się nikt, kto dodałby mi otuchy. Żałowałam rzeczy, których nie zrobiłam – opowiadała. – Byłam jednocześnie spokojna, zdezorientowana i smutna. Moje ciało zgasło. Wyłączyło się jak urządzenie, któremu wyczerpała się bateria – dodała. Amerykanka stanęła ze śmiercią twarzą w twarz. Jej życie się jednak nie skończyło. „Coś ciągnęło mnie w stronę światła” Swoją historią podzieliła się także Lucia Arrigucci. – W 2014 roku byłam bliska śmierci. Spadłam z konia. Nigdy nie zapomnę tych kilku minut, które minęły zanim wstrzyknięto mi morfinę. Leżałam na skałach i patrzyłam w niebo. Widziałam znajdujące się nade mną drzewa. Moje serce było bliskie zatrzymania. Bałam się tego. Czułam, jakbym wydostawała się z ciała, odłączała od niego. Coś ciągnęło mnie w stronę światła – wspomniała. – Pomyślałam: „nie ma się czego bać” – dodała. – Kolejną myślą było to, że umieram robiąc to, co kocham – kontynuowała. – Wtedy zobaczyłam mojego 3-latka wracającego z przedszkola. Szukał mnie. Nagle zrobiło mi się smutno – napisała. Lucia Arrigucci poczuła silną wolę życia. Chciała wyjść z tego dla swojego dziecka. Kobieta wspomniała, że wciąż potrzebuje rehabilitacji, ale stara się czerpać radość z każdej chwili spędzonej z rodziną. Zobacz także Inne, spokojne miejsce Austin McCormack omal nie zginął w 1974 roku. Miał wtedy 24 lata. Jego motocykl miał wypadek na rzadko uczęszczanej, meksykańskiej drodze. W jednośladzie pękła przednia opona. Mężczyzna stracił nad nim kontrolę i uderzył w skały. – Kiedy odzyskałem świadomość, leżałem odrętwiały, zakrwawiony, do tego dzwoniło mi w uszach i nie mogłem się ruszyć. Pomyślałem: „a więc jeszcze nie umarłeś” – opowiadał McCormack. – Już kiedyś oszukałem śmierć, ale tym razem było inaczej. Ogarnął mnie niewiarygodny spokój. Zacząłem myśleć nad moim pełnym przygód życiem. Wszystko to, czego chciałem, żałowałem lub oczekiwałem się mieszało. Byłem w innym, spokojnym miejscu – napisał. Po chwili wszystko zniknęło. – Przestałem krwawić. Zrobiłem rozeznanie, co złamałem. Znów mogłem normalnie oddychać – stwierdził. – Od tamtego dnia już wiem, jak wyglądają ostatnie chwile życia – dodał. Całe życie przelatuje przed oczami Jedną nogą po drugiej stronie był też Christopher Mooney z Bristolu. Brytyjczyk nie zdradził, co dokładnie go spotkało. Tłumaczył, że od śmierci dzieliło go jakieś 20-30 sekund. – Byłem pewien, że umrę. Bardzo dobrze pamiętam, co wtedy czułem. W końcu jak mógłbym zapomnieć – stwierdził. – Byłem bardzo spokojny. Ludzie boją się śmierci, ale gdy zdasz sobie sprawę, że to się dzieje i nie możesz nic zrobić, odnajdujesz ukojenie. To była jedna z najbardziej wyciszających chwil w moim życiu – opowiadał. – Miałem mnóstwo refleksji. Często słyszy się, że „całe życie przelatuje przed oczami”. Właśnie tak było – dodał. Mężczyzna stwierdził, że w pewnej chwili nawet zachciało mu się śmiać. Stało się tak, gdy pomyślał, jakiego ma pecha, że umrze. – To doświadczenie pomogło mi uwierzyć. Wtedy byłem ateistą, ale nie czułem, że to już koniec. Nie czułem, że to koniec mojej egzystencji. Wręcz przeciwnie. Wydawało mi się, że przechodzę z jednej fazy życia w drugą – stwierdził. Zobacz też: Jej ojciec leżał w szpitalu. Przed salą zobaczyła śmierć i kruka To nagrały kamery w szkole. O 3 nad ranem Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
A przynajmniej tak twierdzą osoby, które przeżyły śmierć kliniczną i zobaczyły to, co jest po drugiej stronie. Ich świadectwa stanowią bazę na której opiera się cała książka, ale z drugiej strony nie są to całościowe obrazy zaprezentowane od początku do końca.
Powiększenie (przerost) lewej komory jest odpowiedzią mięśnia sercowego na jego uszkodzenie lub wymuszoną nadmierną pracę i może wynikać z wielu chorób serca, ale także tarczycy, czy chorób reumatologicznych. Warto dowiedzieć się, jakie są przyczyny powiększenia lewej komory serca, która z nich jest najczęstsza oraz czy takie rozpoznanie zawsze jest powodem do niepokoju. Autor: Getty Images Spis treściKiedy dochodzi do powiększenia lewej komory serca?Powiększenie lewej komory serca - przyczynyPowiększenie lewej komory serca - objawyPowiększenie lewej komory serca - diagnostykaPowiększenie lewej komory serca - leczenie Powiększenie lewej komory serca (hipertrofia, przerost) związane jest z nadmiernym jej obciążeniem pracą, poprzez zwiększenie ilości pompowanej krwi lub wzrost oporu na drodze wypływającej z serca krwi. Powiększenie lewej komory serca ma wiele przyczyn i nie wszystkie są chorobami kardiologicznymi, najczęstszą jest jednak źle kontrolowane nadciśnienie tętnicze. Powiększenie lewej komory jest nieodwracalne, ale odpowiednie leczenie przyczyny może zatrzymać jego postęp. Warto mieć świadomość możliwych powikłań tego stanu, jak np. niewydolność serca, czy rozwój choroby wieńcowej. Z tego względu konieczne jest leczenie choroby prowadzącej do przerostu oraz regularne kontrole echokardiograficzne. Poradnik Zdrowie: kiedy iść do kardiologa? Kiedy dochodzi do powiększenia lewej komory serca? Powiększenie lewej komory serca nie jest chorobą, jest to odpowiedź mięśnia sercowego na zwiększone obciążenie. Może ono wynikać z tak zwanego zwiększonego obciążenia wstępnego lub następczego, czyli przeciążenia objętościowego lub ciśnieniowego. Co to oznacza? Do przeciążenia objętościowego (zwiększone obciążenie wstępne) dochodzi, jeśli zwiększona zostaje ilość krwi pompowana przez serce, na przykład na skutek wad zastawkowych, czy tak zwanych wad przeciekowych. Dochodzi wtedy do napływu większej niż fizjologiczna ilości krwi do lewej komory, to z kolei powoduje wymaga większej energii ze strony mięśnia sercowego, aby tę krew wypompować. Jeżeli stan taki trwa długo - miesiącami i latami, mięsień sercowy (jak każdy trenowany mięsień) przerasta i dochodzi do pogrubienia ścian lewej komory. W przypadku przeciążenia ciśnieniowego (zwiększone obciążenie następcze) sytuacja jest podobna, z tym że przyczyną przeciążenia mięśnia jest konieczność pokonania zwiększonego oporu, jaki fali płynącej krwi stawiać może zwężona zastawka lub chore naczynia krwionośne. Podobnie jak we wcześniej opisanym przypadku, serce wykonuje większą niż normalnie pracę, co w długiej perspektywie czasowej powoduje pogrubienie jego ścian. Rzadko zdarza się, że powiększenie lewej komory lub całego serca wynika z wad wrodzonych - uszkodzonych genów, powodujących powstawanie nieprawidłowych, mniej efektywnych włókien mięśniowych, co organizm kompensuje zwiększoną ich ilością. W takich przypadkach najczęściej choruje już ktoś z rodziny lub występowały tak zwane zgony sercowe w młodym wieku wśród krewnych. Powiększenie lewej komory serca - przyczyny Z punktu widzenia biofizycznego wszystkie przyczyny powodujące powiększenie lewej komory sprowadzają się do dwóch mechanizmów, jednak chorób mogących powodować to zaburzenie jest wiele: Nadciśnienie tętnicze To najczęstsza przyczyna powiększenia lewej komory serca, dlatego też jeśli ta choroba doprowadzi do powiększenia lewej komory, konieczna jest ocena wyrównania ciśnienia. W większości przypadków wystarczająca jest modyfikacja terapii, regularna kontrola ciśnienia tętniczego oraz okresowe wykonywanie badania echokardiograficznego, a dalsza diagnostyka przerostu nie jest konieczna. Kluczowe jest więc zwrócenie uwagi na swój styl życia, regularne pobieranie leków oraz przestrzeganie zaleceń lekarskich, ponieważ konieczne jest przeciwdziałanie dalszemu powiększaniu lewej komory. W związku z tym, jeśli przyczyną przerostu tej jamy jest nadciśnienie tętnicze, powiększenie to jest niewielkie i nie narasta, to stan taki nie jest bardzo groźny. Warto jednak mieć na względzie możliwość wystąpienia opisanych niżej konsekwencji tego powiększenia lewej komory. Jeśli podejrzewana jest inna przyczyna powiększenia lewej komory serca, lekarz podejmuje dalszą diagnostykę tego stanu. Innymi chorobami, znacznie rzadziej spotykanymi, a mogącymi prowadzić do powiększenia lewej komory są: Zwężenie zastawki aortalnej - zmniejszenie powierzchni ujścia, co utrudnia wypływ krwi z lewej komory do aorty, zwiększona praca wykonywana przez tę komorę powoduje jej przerost. Niedomykalność zastawki mitralnej - wada serca polegająca na nieprawidłowym przepływie krwi z lewej komory do lewego przedsionka, co skutkuje zwiększoną ilością krwi w lewej komorze przed jej skurczem, a w związku z tym wspomnianym wcześniej zwiększonym obciążeniem wstępnym. Niedomykalność zastawki aortalnej, powodująca wsteczny przepływ krwi z aorty do lewej komory w wyniku nieprawidłowego zamknięcia płatków zastawki aortalnej. W tym wypadku również zwiększona jest objętość krwi w lewej komorze - obciążenie wstępne, ale związane jest ono z powrotnym przepływem krwi z aorty do lewej komory. Niewydolność serca - jest wywoływana przez wiele chorób serca, pojawia się, kiedy mięsień pracuje zbyt słabo, aby zapewnić odpowiedni przepływ krwi. W badaniu echokardiograficznym obserwować można: przerost, rozstrzenie jam serca, wady zastawkowe lub wady wrodzone - zależnie od przyczyny niewydolności. Kardiomiopatia przerostowa - choroba uwarunkowana genetycznie, w której występuje zwiększenie grubości ściany lewej komory i nie jest on związany z przeciążeniem lewej komory wstępnym, ani następczym. W takim wypadku zwykle choroba występowała u krewnych. Kardiomiopatia restrykcyjna - choroba, w której na skutek uszkodzenia mięśnia sercowego dochodzi do zaburzenia relaksacji mięśnia lewej komory, zdarza się, że mięsień lewej komory przyrasta na grubość. Współistnienie zwężenia i niedomykalności zastawki mitralnej -powiększeniu ulegają obie komory, szczególnie prawa, co związane jest ze zwiększoną objętością krwi napływającą do lewej komory przed skurczem. Niedoczynność tarczycy Warto zwrócić uwagę, że choroby zastawek po prawej stronie serca bardzo rzadko powodują powiększenie lewej komory serca, zwykle dzieje się tak, jeśli występują inne choroby serca. Natomiast w przypadku wad zastawki aortalnej oraz mitralnej (przedsionkowo-komorowej lewej) powiększenie lewej komory zdarza się to dosyć często. Należy pamiętać, że powiększenie lewej komory jest najczęściej nieodwracalne, ale pomimo to konieczne jest regularne kontrolowanie tego stanu oraz leczenie choroby będącej przyczyną. Niestety, długotrwale, znacznie powiększona lub stale powiększająca się lewa komora może powodować poważne konsekwencje, związane z zaburzeniem rozkurczu serca. Zdarza się także, że prowadzi ona do niewydolności serca, a jeśli naczynia wieńcowe są niedostatecznie rozwinięte w stosunku do masy mięśnia, osoby z przerostem lewej komory narażone są na zachorowanie na chorobę niedokrwienną serca oraz wystąpienie zawału serca. Czytaj też: Domowe sposoby na nadciśnienie. Jak obniżyć ciśnienie tętnicze bez leków? Kardiomiopatia rozstrzeniowa W tym wypadku nie dochodzi do pogrubienia ścian lewej komory, a wręcz przeciwnie - stają się one cieńsze, powiększa się natomiast jama lewej oraz nierzadko prawej komory. W związku z tym, że pojęcie "powiększenie lewej komory serca" jest dość szerokie i nie wskazuje dokładnie, czy pogrubieniu ulega ściana, czy jama serca, można w nim ująć również tę chorobę. Kardiomiopatia rozstrzeniowa ma wiele przyczyn: mutacje genetyczne, toksyny, infekcje wirusowe. Warto także wiedzieć, że zawodowe uprawiania sportu również może doprowadzić do powiększenia lewej komory serca, w takim wypadku mięsień przyrasta na grubość, zwłaszcza przegroda międzykomorowa. Jeśli takie pogrubienie ściany zostanie wykryte, konieczna jest regularna kontrola, a jeśli osiągnie ona określoną grubość, może być konieczne zaprzestanie uprawiania sportu, ponieważ zwiększa to ryzyko wystąpienia zgonu sercowego. Zdarza się, że po zaprzestaniu uprawiania wysiłku, zmiany budowy serca ustępują. Powiększenie lewej komory serca - objawy Nie istnieje objaw, ani grupa dolegliwości, które mogłyby świadczyć o powiększeniu lewej komory. Początkowo stan ten jest bezobjawowy, ale z czasem i postępującym pogłębianiem się doprowadza do niewydolności serca, a częstym jej objawem są duszności oraz pogorszenie tolerancji wysiłku. W zaawansowanym powiększeniu lewej komory zdarzają się także bóle w klatce piersiowej, będące wynikiem zbyt słabego ukrwienia mięśnia sercowego. Znacznie częściej występują objawy choroby, będącej przyczyną powiększenia lewej komory, np. w wadach zastawek: męczliwość duszność kołatania serca zawroty głowy omdlenia w kardiomiopatiach: duszności wysiłkowe w niedoczynności tarczycy: uczucie zimna przyrost masy ciała zaparcia zmiany skórne Powiększenie lewej komory serca - diagnostyka Podstawą rozpoznania powiększenia lewej komory są badania obrazowe, szczególnie badanie echokardiograficzne (ECHO), pozwala ono dokładnie zobrazować serce, zmierzyć jego wymiary, włącznie z wymiarami poszczególnych jam i ścian. Jeśli ściana lewej komory ma powyżej 1,1 cm grubości, mówimy o jej powiększeniu, pogrubieniu. Przypuszczenie powiększenia serca można również postawić na podstawie EKG - zmian odcinka ST, zespołów QS oraz załamka T. Oczywiście metodami obrazowania serca są również tomografia komputerowa i rezonans magnetyczny, w ten sposób wykryć można powiększenie lewej komory. W takim wypadku dzieje się to najczęściej przypadkowo, ponieważ nie są to badania pierwszego wyboru w ocenie wielkości serca. Stwierdzenie powiększenia lewej komory w badaniach obrazowych jest wstępem do dalszej diagnostyki, w trakcie której konieczne jest rozpoznanie przyczyny. Przede wszystkim konieczne jest ustalenie wartości ciśnień, ponieważ jak wspomniano, to nadciśnienie jest najczęstszym powodem powiększenia lewej komory. Jeśli ta przyczyna zostanie wykluczona, konieczne jest wykonanie dokładniejszych badań w zależności od podejrzewanej przyczyny: badania laboratoryjne rzadziej badania inwazyjne: koronarografia w podejrzeniu choroby niedokrwiennej serca i biopsja mięśnia sercowego przy podejrzeniu kardiomiopatii i wad genetycznych. Wycinki pobrane w tracie biopsji ocenia się w badaniu histopatologicznym, nierzadko wykonuje się także badania genetyczne. Wiele o budowie serca i ewentualnych wadach zastawkowych powie badanie echo serca, umożliwia ono wykrycie i ocenę stopnia nasilenia niedomykalności i zwężeń ujść zastawkowych. W powiększeniu lewej komory szczególnie wady zastawki aortalnej oraz niedomykalność zastawki mitralnej (przedsionkowo-komorowej lewej). Czytaj też: Co najbardziej szkodzi naszemu sercu? Powiększenie lewej komory serca - leczenie Nie istnieje swoiste leczenie powiększenia lewej komory. Najważniejsze jest usunięcie przyczyny, czyli odpowiednia kontrola nadciśnienia tętniczego, właściwe leczenie choroby wieńcowej - farmakologiczne, a w razie konieczności koronarografia i angioplastyka wieńcowa (wszczepianie stentów). W przypadku wad zastawkowych przeprowadzenie interwencji w odpowiednim czasie: operacji kardiochirurgicznej lub w niektórych przypadkach zabiegu przeznaczyniowego. Nie wszystkie uszkodzone zastawki wymagają leczenia interwencyjnego, w większości konieczna jest okresowa kontrola w badaniu echokardiograficznym, a decyzję o zabiegu podejmuje się, jeśli wada szybko postępuje, jest duża lub powoduje poważne objawy. Inne przyczyny również leczy się zależnie od przyczyn np.: niewydolność serca i nadciśnienie płucne farmakologicznie. Ostatecznym środkiem w zaawansowanych chorobach serca jest przeszczep serca, ale zarezerwowany jest on wyłącznie dla najciężej chorych, u których dotychczasowe leczenie: farmakologiczne i zabiegowe nie przyniosło rezultatu, a objawy choroby serca cały czas pogłębiają się, prowadząc do zagrożenia życia. Absolwent Wydziału Lekarskiego na Uniwersytecie Medycznym im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu. Ukończył studia z wynikiem ponad dobrym. Aktualnie jest lekarzem w trakcie specjalizacji z kardiologii oraz student studiów doktoranckich. Interesuje się szczególnie kardiologią inwazyjną oraz urządzeniami wszczepialnymi (stymulatorami). Czy prawidłowo dbasz o swoje serce? Pytanie 1 z 10 Które zdanie najlepiej opisuje twoją dietę? Staram się jeść zdrowo tak często, jak to tylko możliwe Jem co chcę i kiedy chcę Pilnuję, by jeść warzywa lub zdrowe przekąski kilka razy w tygodniu

Niekiedy ból w lewej łopatce jest objawem zaburzeń pochodzących z innych części ciała, np. z klatki piersiowej lub jamy brzusznej. Czytaj również: Ból brzucha i pleców. Ból pod łopatką lewą jako objaw schorzeń innych narządów – przyczyny: choroby serca, angina, zapalenie opłucnej, wrzody układu pokarmowego, kamica żółciowa,

Słowa te, tak proste i czyste, napełniły nas jeszcze większym niż dotychczas poczuciem wielkiego szacunku dla życia. Przy tym zapewnienia, że ludzie o czystych umysłach i duchach nie muszą się obawiać śmierci, wydały się niewielkim pokrzepieniem wobec prawdopodobieństwa zniszczenia życia na planecie. Zapewne spowodowane to było niepełną wiedzą o samych sobie i brakiem zaufania do sił czuwających nad nami, by móc zachować całkowity spokój. Umocniło nas to ostatecznie w przekonaniu, że nasz pomysł, jakkolwiek niezwykły i nieprawdopodobny jest najlepszym wyjściem z sytuacji. Poza tym brak konkretnych wyjaśnień, zarówno ze sfery fizycznej, jak i astralnej, tym bardziej przemawiał za opuszczeniem Ziemi. Fenomen więc pozostawał wciąż niewyjaśnioną zagadką i zagrożeniem, którego realność nie dawała się zweryfikować, a równolegle prowadzone działania ratunkowe czynione były przez Rząd Światowy z pewną umiarkowaną powagą. W całej tej mieszaninie niepewności i poczucia zagrożenia postanowiliśmy nie czekać na odpowiedzi zmierzające w naszą stronę wraz z tajemniczym obiektem kosmicznym i zadbać o własne bezpieczeństwo, nie oglądając się na kampanię manipulacji świadomością ludzkości. Tak zatem szalony pomysł przerodził się w najlepsze rozwiązanie. Tego dnia, mieliśmy spotkać się wszyscy w małym domku nad jeziorem, by ustalić ostatecznie nasze role w całym przedsięwzięciu, rozstrzygnąć wszelkie wątpliwości dotyczące docelowego składu wyprawy. Wiedzieliśmy od początku, że nie wszyscy są zdecydowani, by zrobić to, co zostało zaplanowane. W chwili, gdy Tauril opowiedział o swoim pomyśle, było nas ośmioro – cała nasza paczka, która jakimś cudem od czasów studiów nie straciła ze sobą kontaktu. Wszyscy poznaliśmy się w tym samym mieście i chwilowo to samo miasto nas łączyło, mimo że nie wszyscy tam mieszkaliśmy. Zważywszy na to, że nasza grupa nie była najmniejsza, można było przypuszczać, że plan nie powinien napotkać zbyt dużych trudności. Wreszcie panujący wszędzie klimat stresu i narastającej paniki, był dla nas ironicznym sprzymierzeńcem, który ogółowi społeczeństwa odbierał nadzieję, zaś nam ją takim zamieszaniu, jakie zaczynało panować na świecie w ostatnich miesiącach, można było liczyć na sporo okazji do zdobycia potrzebnych rzeczy i dokumentów, niekoniecznie oficjalnymi drogami, korzystając z rozkładającej się struktury społecznych aparatów kontroli. Gospodarki z dnia na dzień zbliżały się do zapaści, ludzie spieniężali swoje dobra i wycofywali oszczędności, desperacko szukając sposobów na wykupienie się od zagłady, większość firm upadała, a potężniały tylko te, które obiecywały przetrwanie katastrofy w specjalnych miastach-bunkrach, budowanych pośpiesznie w kilku miejscach na świecie, oraz wszyscy inni, którzy sami nie wierzyli w zagładę i próbowali na ogólnej panice korzystać, sprzedając najróżniejsze patenty na można było wierzyć komukolwiek? My mieliśmy na to jedną odpowiedź, która kazała nam wziąć własne życia w swoje ręce. Ten zepsuty świat nauczył się już zarabiać na kłamstwie, strachu, panice, iluzji i jej wszelkich paskudnych wytworach, więc dla każdego, kto starał się posługiwać jedynie własnym rozsądkiem i umysłem, nie mogło w tym wszystkim być zbyt wiele prawdy. Rząd w zasadzie też nie starał się o prawdziwe dobro swoich obywateli, zresztą w obliczu tego, co nadchodziło, pozostawało mu jedynie stwarzanie iluzji i bagatelizowanie niebezpieczeństwa, tak by świat nie strawił się w chaosie sam, zanim urzeczywistniłaby się nadchodząca katastrofa.(Kevin Riepl – Hyperblast – Redux/ Unreal Tournament OST)Wszyscy pojawili się o wyznaczonym dla nich czasie, to znaczy w odstępach trzydziestominutowych, przyjętych dla zminimalizowania ewentualnych podejrzeń przypadkowych świadków. Pierwszy przybył Tauril, który do czasu pojawienia się pozostałych, zajął się przygotowaniem dla nich scenariusza wydarzeń, który miał przedstawić po zebraniu zespołu. Musieliśmy szybko zdecydować o tym, kto weźmie udział w wyprawie, a kto nie. Zorganizowanie wszystkiego wymagało koordynacji i precyzji oraz ścisłego zaplanowania czasu potrzebnego na każdy etap, tak byśmy mieli pewność, że całe przedsięwzięcie jest w ogóle możliwe do realizacji, wziąwszy pod uwagę czas, jaki nam pozostał. Pierwszą, więc rzeczą było ustalenie, kto decyduje się lecieć, a kto po równo czterech godzinach – ponieważ Arctu i Maya przybyli jak zwykle razem – byliśmy w komplecie. Ustaliliśmy wcześniej, że każdy ma się pojawić, bez względu na to, czy ma wątpliwości, czy nie. Ci, którzy nie byli zdecydowani, mieli do tego czasu podjąć decyzję i przedstawić pozostałym swoje postanowienia. Zobowiązaliśmy się także do utrzymania w tajemnicy naszych planów przez każdego, kto zdecyduje się późny wieczór i nadciągająca burza stworzyły wokół nas klimat powagi, a jednocześnie ukryły pod chmurami i w szarości zmierzchu, nasze zebranie i nasze rozedrgane emocje. Każdy czekał niecierpliwie na rozstrzygnięcie spotkania, bo każdy chyba chciał się przekonać, czy mamy szansę. Mogło przecież okazać się, że nie jesteśmy w stanie dokonać tego wszystkiego i trzeba będzie pogodzić się z tym, że musimy zostać i patrzeć, jak ginie nasz świat. Nie było to miłą myślą i dało się odczuć, że każdy kolejny przybywający do domku nosił tę obawę w sobie już od jakiegoś czasu, tak więc napięcie wypełniło do granic powietrze salonu, kiedy ostatnie z nas zatrzasnęło drzwi. – Wiecie, że nadciąga niezła burza? – Zapytał Saiph, zamykając drzwi.– Wiemy, i tym lepiej dla nas, nikt nie będzie się tu bez powodu kręcił! – uciął Tauril, po czym poprosił wszystkich by usiedli.– Możemy zaczynać? – Zapytał, przerzucając spojrzeniem po wszystkich obecnych.– Tak! – Odparło kilkoro z nas, pozostali skinęli lekko głowami.– Dobrze, więc. Pierwsze pytanie brzmi: kto zdecydował, że zostaje? Wiecie, że od ustalenia składu naszej załogi zależy powodzenie wyprawy, dlatego oczekujemy wszyscy stuprocentowych decyzji. Słucham was!W tym samym niemal momencie Saiph podniósł rękę. Wstał i po chwili ciszy powiedział:– Przyjaciele, nie mogę z wami lecieć, niedawno dowiedziałem się, że będę miał syna. Kobieta, z którą będę miał dziecko, nie może zostać sama, nie wiem, co zrobię, nie wiem, czy chcę z nią być, ale to dziecko to mój syn i urodzi się jeszcze przed katastrofą, a ja nie mógłbym żyć dalej, nie zobaczywszy swojego dziecka. Tak zdecydowałem. Jednak jeśli będę mógł wam pomóc, zrobię, co będzie możliwe. Życzę wam powodzenia!Po tych słowach usiadł i pochylił głowę, którą ukrył w dłoniach. Jego potężna postura nie pasowała do scen takich jak ta, kiedy wyraźnie czuł się bezsilny i zrezygnowany. Nie mówił nic, ale milcząc, wyraził wiele swoimi czarnymi jak węgiel oczami, których głębia potrafiła ujawnić więcej niż słowa. Po chwili podniósł skrywające wewnętrzną wrażliwość oczy i dodał, starając się rozproszyć ogarniającą go rozpacz:– Jeśli jednak przetrwamy, to liczę na jakąś wiadomość od was!Bezgłośny uśmiech pojawił się na niektórych twarzach, po czym wszyscy zaczęli się rozglądać po pozostałych w oczekiwaniu. Po kilku chwilach Alnilam podniosła rękę, sygnalizując chęć wyjaśnień.– Dziękuję wam za to, że zaufaliście mi i chcieliście bym wam towarzyszyła. Będę o was pamiętała do końca i trzymała kciuki za powodzenie wyprawy, ale mnie nie jest ona pisana. Od samego początku prześladuje mnie strach z nią związany i nie mogę się go pozbyć. Nie wiem, czym jest spowodowany, ale kiedy myślę o tym, by zostać, on znika. Nie mogę więc tego zrobić. To byłoby wbrew mnie samej, coś lub ktoś po prostu nie pozwala mi odlecieć. Poza tym musiałabym zostawić wiele osób, które kocham. Wybaczcie mi! Powodzenia!Usiadła, a po chwili po jej twarzy popłynęły szczere łzy. Kochała swoich przyjaciół i nie chciała ich zostawiać, ale rozdarcie, jakie ją ogarniało okazało się silniejsze. Nide podeszła do niej po chwili i czule objęła ją, szepcząc coś na ucho. Po jej słowach uścisnęły się i razem uroniły jeszcze kilka łez.– Czy jeszcze ktoś zdecydował podobnie? – rzucił trwająca kilkadziesiąt sekund pozwoliła się wszystkim upewnić, że pozostali stworzą zespół, który podejmie wyzwanie losu. Sześć osób, które postanowiły zostawić świat i życie, jakie znali do dziś, i zamienić je na ryzykowną podróż. Podróż ta nie miała nawet jeszcze swojego celu. Nie było również pewne, że dotrze gdziekolwiek, do innego świata, w którym ich nadzieje na ocalenie nie okażą się puste. Jednak te sześć osób miało umysły i dusze, które nie pozwalały myśleć, że nie ma żadnego wyjścia i możliwości. Odwaga na pewno była tym, co ich łączyło. Wszyscy byli otwarci na nowe, na to, co większości wydawało się szalone, dlatego też spotkali się tutaj i postanowili, że oni sami zdecydują, jak się dalej potoczy ich życie.– Zapytam pozostałych po raz ostatni i proszę wszystkich o uznanie tych słów za ostateczne – powiedział Tauril i skierował wzrok na osobę siedzącą najbardziej po jego lewej stronie…– Albali, czy jesteś gotowa?– Tak! – odpowiedziała z delikatnym uśmiechem Albali, bez najmniejszego niezdecydowania, jednocześnie salutując symbolicznie dotknięciem daszku wojskowej czapki, którą bardzo często nosiła.– Dziękuję ci i witam wśród załogi – odparł Tauril z podobnym uśmiechem, choć mniej dostrzegalnym.– Mayu, jaka jest twoja decyzja?– Oczywiście niezmienna, lecę z wami! Nie mogłabym postąpić inaczej – odpowiedziała Maya, a na jej delikatnej jak ryżowy papier twarzyczce zarysował się leciutko uśmiech.– Cieszę się zatem! Przyznam szczerze, że z tobą będę czuł się pewniej – odparł Tauril z wyraźną ulgą.– Arctu, twoje decyzje bez zmian? – Zwrócił się Tauril do kolejnego z przyjaciół.– Nie było łatwo, znaleźć odpowiednią motywację, by pogodzić się ze wszystkim, co się wiąże z naszym planem, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że nie mogę zrobić nic lepszego. Poza tym, wiecie, że marzenia ciągną moje życie w stronę tego, co nieznane, a taka okazja, mimo swej tragicznej przyczyny, jest przecież wielką przygodą. Coś takiego zawsze mnie pociągało, choć wiązało się z pewnym strachem… Jednak to jest właśnie ten rodzaj obaw, które mimo swej obecności skłaniają do bycia trochę szalonym… – Arctu wyraźnie zamyślony jednocześnie nad wszystkimi najdrobniejszymi aspektami, jakie wiążą się z planem, nie zauważył, że wszyscy patrzą na niego dziwnie, czekając, aż powie zwykłe tak lub nie, co wreszcie spostrzegłszy, wzdrygnął się, uśmiechnął i skwitował po prostu: – No… tak, przepraszam! Lecimy!– Anu, czy nadal jesteś zdecydowany na to wszystko? Jesteś dalej z nami? – pytał Tauril.– Słuchajcie, o ile mi wiadomo nie ma tutaj innego pilota, a ja nie chciałbym myśleć, że będziecie mnie przeklinać z tego powodu, że zmusiłem kogoś z was do nauki pilotażu w kilka tygodni. Natomiast na serio, to oczywiście, że lecę. Sama myśl o tej wyprawie przyprawia mnie o dreszcze, a to jest coś, na co czekam odkąd wstąpiłem do akademii i zasiadłem pierwszy raz za sterami. Gdybym miał dalej kontynuować swoją karierę w jakiejś marnej firmie transportowej, bo na flotę gwiezdną nie mam chyba co liczyć, to kto wie, może nie zdołałbym dotrzeć dalej niż na orbitę jakimś wycieczkowym wahadłowcem. Ludzie! Ja muszę latać i nie mam na myśli grupek staruszków z dziećmi, którzy chcą skorzystać z ostatniej szansy na ujrzenie Ziemi z kosmosu i przeżycie czegoś w ich mniemaniu ekscytującego w ostatnich latach życia, kiedy wreszcie mają czas na zaspakajanie ciekawości. Tyle mogę powiedzieć! – odparł Anu, wyrażając niemal z żalem, że został potraktowany, jakby obawiał się ryzyka.
.
  • 8561htksrp.pages.dev/308
  • 8561htksrp.pages.dev/190
  • 8561htksrp.pages.dev/444
  • 8561htksrp.pages.dev/435
  • 8561htksrp.pages.dev/879
  • 8561htksrp.pages.dev/511
  • 8561htksrp.pages.dev/738
  • 8561htksrp.pages.dev/166
  • 8561htksrp.pages.dev/386
  • 8561htksrp.pages.dev/992
  • 8561htksrp.pages.dev/993
  • 8561htksrp.pages.dev/304
  • 8561htksrp.pages.dev/150
  • 8561htksrp.pages.dev/616
  • 8561htksrp.pages.dev/107
  • co jest po drugiej stronie serca