Otwock to miasto, które położone jest w województwie mazowieckim. Jest siedzibą powiatu otwockiego. Miasto to leży w niedalekiej odległości od Warszawy - do centrum stolicy jest zaledwie 23 kilometry. To niewiele, szczególnie biorąc pod uwagę dobre skomunikowanie. Otwock położony jest nad rzeką Świder, gdzie corocznie, w okresie wakacyjnym, zbierają się całe tłumy i to właśnie tutaj wtedy tętni jego życie. Dowiedzcie się więcej o Otwocku i sprawdźcie, skąd brać informacje o tym, co dzieje się ciekawego w mieście. O Otwocku słów kilka Otwock sąsiaduje z kilkoma gminami - z Celestynowem, Józefowem, Karczewem, Konstancinem-Jeziorną, a także Wiązowną. Otwock był kiedyś miejscowością typowo sanatoryjną, uzdrowiskową, gdzie przyjeżdżało wiele osób. Michał Elwiro Andriolli to jedno z najpopularniejszych nazwisk, które to związane jest z tym miastem. Do miasta przyjeżdżali, do uzdrowiska, także Józef Piłsudski czy Władysław Reymont (to właśnie tutaj pisał "Chłopów"). Bardzo znaczącym miejscem w Otwocku jest "Zofiówka", gdzie rozpoczęto akcję T4 (1 z 24 miejsc w całym Otwocku). Mówi się, że dzisiaj to miejsce straszy. Przechodząc jednak do dnia dzisiejszego... Miasto nie jest oficjalnie podzielone na żadne strefy, ale obowiązują one umownie i mają swoje zwyczajowe nazwy. W ten sposób Otwock dzieli się na: Ługi, Wólkę Mlądzką, Świerk, Teklin, Świdry Wielkie, Świder Wschodni i Zachodni, Śródborów, Śródmieście, Soplicowo, Kresy, Jabłonną i Mlądz. Otwock ma u siebie całkiem sporo zabytków, które warto odwiedzić, jeśli będziecie w okolicy lub nawet jesteście z tych okolic. Nie o wszystkich mogliście wiedzieć np. o niemieckim schronie z 1940 roku czy o kasynie z lat 30. XX wieku (dzisiaj jest to szkoła ponadpodstawowa im. Gałczyńskiego. Jak widać - Otwock ma sporo do zaoferowania, ma kilka swoich tajemnic, jest miastem bardzo pięknym, sąsiaduje z kilkoma innymi miejscowościami, które są równie piękne co Otwock. Ponieważ te okolice są całkiem duże - zawsze dzieje się tutaj coś ciekawego. Jeśli nie w samym Otwocku, to w Karczewie, Wiązownie czy Józefowie. Warto wiedzieć więcej o okolicach, w których mieszkacie lub przebywacie. Skąd czerpać takie informacje? Nowy portal o Otwocku Jeśli chcecie wiedzieć, co dzieje się w Otwocku i okolicach, mieć rękę na pulsie, pierwsi być informowani o imprezach, wypadkach, ważnych rzeczach, o których wiedzieć trzeba - warto, żebyście odwiedzali stronę gdzie znajdziecie aktualne wiadomości z Otwocka i okolic. I pamiętajcie - jeśli wiecie o czymś pierwsi, zawsze możecie się tym podzielić, wysyłając maila do redakcji strony. A w mieście dzieje się dużo. Jeśli dodamy do siebie Otwock, Józefów i Karczew to mamy ponad 70 tysięcy mieszkańców! Z taką liczbą mieszkańców nie może być nudno. Trzymajcie rękę na pulsie wraz z Artykuł partnera Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Otwock - skąd brać informacje o tym, co dzieje się w mieście?. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".Otwock (czasem zwany: Otwor, Oxfock albo Odwłok ewentualnie Wąchock) – miasto i gmina w województwie mazowieckim, siedziba powiatu otwockiego . Jedyne polskie miasto nie posiadające rynku, za to posiadające w swoim centrum wielką czarną dziurę w ziemi oraz piękną Wielką Rurę ciągnącą się wzdłuż rześkich sosnowych lasów i Brak kamer internetowych w miejscowości Otwock Dodane komentarze (4100) Co się dzieje w Kołobrzegu co oni sypią,?? Śmiech na sali człowiek obsługujący kamerki kto za to jemu płaci no chyba nie urząd miasta bo to już przesada śmiech nie na sali a w mieście. Czy PiS też tu rządzi chyba tak bo tylko oni potrafią coś dobrego zepsuć Czy nikt nie może się zająć tymi kamerami? Można by dodać jedną z widokiem na kąpielisko. ta kamerka od dłuższego czasu nie działa-nic nie umieja zrobić dobrze-heh-po uj zakładać?? Dlaczego kamera z j. Białego nie działa? czemu kamera w Okunince jeszcze nie działa Mogli byście w Bielawie wyczyścić szyby na tel kamerce na fontannę na Placu Wolności Czy miał ktoś okazję zobaczyć cos na żywo z tej kamerki? Ciągle nie działa. Co jest ? Włącznie w końcu ta kamerę nad jeziorem białym ! Wiecznie kamera nad jeziorem białym jest niedostępna , wiecznie z nią jakiś problem , zdemontować i tyle a nie ludzie się tylko denerwują . Dla mnie to po prostu kolejny chory pomysł na robienie biznesu na naszej ludzkiej zwykłej ciekawości "a co tam się dzieje w Okunince, Zakopanem, nad morzem..." Jakiś kapitalista wykupuje kolejne kamery i za chęć oglądania każe sobie zwyczajnie płacić. Nie chcesz wykupić abonamentu, to spływaj. Ja wiem, że utrzymywanie infrastruktury takich kamer, serwis tego wszystkiego kosztuje, ale jak coś było dostępne za darmo i nagle to się urywa, bo zaczyna się z tego robić biznesy i biznesiki to jest to wkurzające. Cóż, mamy kapitalizm... Dlaczego kamera jest niedostępna??????????????????????????? Czego Kamara nie dziala ? W okunince !!!! Się wysypaly wszystkie kamery w Tarnobrzegu ... słabo! Co to jest? Nic nie działa,kamera na dworcu PKP w Kaliszu martwa Włączcie kamerę w Okunince nad jez. Białym !!! Turyści chcą widzieć plażę! Proszę o włączenie kamerki. Turyści chcą zobaczyć czy już się coś dzieje nad białym żeby przyjechać. Autor: Enej/Facebook. Dzień Dziecka w Otwocku zapowiada się niezwykle interesująco i pełne atrakcji. To wyjątkowa okazja, aby spędzić czas w miłej atmosferze. W tym roku miasto przygotowało duże wydarzenie dla najmłodszych mieszkańców, które rozpocznie się w sobotę, 3 czerwca o godz. 12 w parku miejskim i potrwa do późnego
Szpital Kliniczny im. prof. Adama Grucy w Otwocku będzie musiał zmierzyć się z gigantycznym problemem kadrowym. Kilka dni temu 43 z 66 zatrudnionych w szpitalu ortopedów złożyło wypowiedzenia umów o pracę. Jeśli nie dostaną wyższych pensji, odejdą w czerwcu. Dlaczego tak wielu specjalistów chce odejść z pracy? Co się dzieje w szpitalu w Otwocku? Szpital w Otwocku jest jedną z najlepszych placówek ortopedycznych w kraju, do którego są odsyłane najtrudniejsze i najcięższe przypadki z całej Polski. To tutaj pod koniec 2019 roku przeszedł operację wicepremier Jarosław Kaczyński. - Leczymy ludzi z całej Polski. Straciliśmy cierpliwość, bo zarabiamy średnio o połowę mniej od kolegów z innych szpitali z okolic Warszawy oraz z Polski - mówi „Super Expressowi” ortopeda z otwockiej kliniki, który zgodził się na anonimową rozmowę. Jeden z tych, którzy w desperackiej walce o lepsze zarobki „rzucili papierami”. - Od dwóch lat rozmawiamy z dyrekcją o warunkach pracy. Nie dostaliśmy żadnej propozycji. Większość z nas zarabia minimalną pensję dla specjalisty, czyli po delikatnych podwyżkach 7500 zł brutto. A jesteśmy teraz skazani na dodatkowe dyżury lub jeżdżenie po prywatnych poradniach - przekazuje kolejny ortopeda. CZYTAJ RÓWNIEŻ: Porodówka zmieniła się nie do poznania. Do szpitala ruszyli studenci UKSW Lekarze z SPSK im. A. Grucy w Otwocku stawiają sprawę na ostrzu noża: - Pracujemy w Otwocku do końca czerwca. Jeśli nic się nie zmieni, po prostu zmienimy placówkę. Bez blisko 70 proc. ortopedów ten szpital można zamykać! Nikt nie znajdzie tylu specjalistów na nasze miejsce. Orkiestra w szpitalu CZMP Dyrekcja szpitala w Otwocku na żądania ortopedów odpowiadała do tej pory negatywnie. Władze szpitala nie odniosły się do pytania o rozmowy z pracownikami. W kwestii ewentualnych podwyżek wskazano, że poziom wynagrodzenia lekarzy specjalistów w publicznym podmiocie wynika z wpływów z budżetu państwa. - Wzrost wynagrodzeń indywidualnych może być efektem: wzrostu wyceny świadczeń opieki zdrowotnej, regulacji płacowych ze środków publicznych lub zwiększenia efektywności i zmniejszenia zatrudnienia (restrukturyzacji) – przekazali przedstawiciele szpitala w Otwocku. Sonda Byłeś/aś kiedyś w szpitalu?Zobacz, co się dzieje, gdy jesz dużo mandarynek. Głos Wielkopolski. Mandarynki - oto skutki jedzenia tych owoców. To dzieje się z nami, gdy jemy dużo mandarynek [27.11.23]
Czy wiesz, że w Polsce istnieje mnóstwo miejsc, do których boją się zajrzeć nawet najlepsi egzorcyści? Jednym z najbardziej przerażających jest „Zofiówka” – kompleks kilku budynków w Otwocku pod Warszawą. Dzieje tego miejsca, które dawniej było Zakładem dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Żydów, przyprawiają o ciarki. W czasach wojny zamordowano tam ponad 100 osób, których duchy do dziś nawiedzają mury „Zofiówki”. Dlaczego nocą słychać w budynku przeraźliwe odgłosy i jęki? Sprawdź, jakie tajemnice kryje opuszczony zakład „Zofiówka”.Jeśli szukasz więcej artykuł i informacji historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły z ciekawostkami. „Zofiówka” w Otwocku – najbardziej nawiedzone miejsce w Polsce? Kiedy „Zofiówka” była miejscem przyjaznym dla chorych… Zakład dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Żydów w Otwocku najpierw znajdował się przy ulicy Wólczańskiej, a później przy ulicy Jana Kochanowskiego. Co ciekawe, ogromny teren na jego wybudowanie wykupiono dzięki sprzedaży biżuterii. Budowę obiektu nadzorował Samuel Goldflam, słynny polski lekarz neurolog. Właśnie on został później kierownikiem szpitala i zarządzał nim od 1908 aż do 1926 roku. Jego następcą był Gotlib Kremer, a później Rafał Becker (polski lekarz psychiatra żydowskiego pochodzenia). W 1932 roku dyrektorem szpitala został z kolei psychiatra Jakub Frostig. Swoją nazwę („Zofiówka”) szpital zawdzięcza niejakiej Zofii Endelmanowej – właśnie ona ofiarowała założycielom szpitala drogocenną biżuterię, dzięki której udało się go wybudować. Na początku budynek wyposażony został w niecałe 100 łóżek. Następnie zaczęto powiększać go o kolejne pawilony, w tym przeznaczone tylko dla kobiet. W 1935 roku szpital był już ogromnym zakładem, mieszczącym prawie 300 łóżek dla pacjentów. Do budynku zaczęło przybywać coraz więcej chorych psychicznie Żydów. Ich leczenie finansowane było po części przez rodziny pacjentów, a także gminę prowincji, skąd pochodzili chorzy. Warto dodać, że w tamtych czasach leczenie schorzeń na tle psychicznym i nerwowym było zupełną nowością. Aby pomóc pacjentom zwalczyć chorobę psychiczną, w zakładzie stosowano terapię w postaci… pracy. W latach 30-stych „Zofiówka” była największym tego typu sanatorium w Otwocku, gdzie pacjenci szczęśliwie „przywracani” byli społeczeństwu. Niestety, w ciągu kilku lat wszystko miało się drastycznie zmienić. „Eliminacja życia niewartego życia” Podczas okupacji Zakład dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Żydów znajdował się na terenie getta „Kuracyjnego” w Otwocku. Dlatego też od początku 1940 roku miejsce przestało być przyjazne dla żydowskich pacjentów. Chorzy zaczęli głodować. Warunki, w których przebywali, znacznie się pogorszyły. Na terenie Guberni budynek ów stał się z czasem jedynym szpitalem, w którym leczono umysłowo chorych Żydów. Władzę nad zakładem przejął Jost Walbaum – nazistowski lekarz, a także kierownik wydziału zdrowia w rządzie Generalnego Gubernatorstwa. Rok później w „Zofiówce” było już 350 pacjentów. Podczas likwidacji getta w Otwocku (1942 rok) doszło w zakładzie do okropnych wydarzeń. Jak podaje serwis turystyczny miasta Otwock, rozstrzelano w „Zofiówce” łącznie 108 chorych, a także 3 lekarzy. Niektórzy zostali wciśnięci do wagonów. Inni uciekli bądź popełnili samobójstwo. Dlaczego naziści zabijali pacjentów „Zofiówki”? Była to bowiem część programu III Rzeszy, który realizowano w latach 1939-1944. Program ten polegał na „eliminacji życia niewartego życia”. W ramach całej akcji mordowano ludzi chorych na schizofrenię, a także osoby niepoczytalne, przebywające w zakładach opiekuńczych więcej niż 5 lat czy cierpiące na padaczkę. Niemcy ulokowali wszystkich pacjentów wraz z personelem zakładu „Zofiówka” do pawilonu nr I. Właśnie tam zginęło najwięcej ofiar. A może zainteresuje cię także ten artykuł na temat Vito Corleone? Co stało się z zakładem dla chorych psychicznie Żydów? Na terenie „Zofiówki”, w ramach niemieckiej akcji Lebensborn, powstał później ośrodek opiekuńczo-charytatywny. Była to specjalna instytucja, w której rodzić się miały niemieckie dzieci „czystej krwi”. Niemcy chcieli stworzyć w budynku warunki do „odnowienia krwi niemieckiej”, odpowiednio selekcjonując potencjalnych mężczyzn i kobiety do rozmnażania. „Zofiówka” zmieniła swoją nazwę na „Lebensborn Ostland”, łącząc się z sanatorium „Brijus” w jeden kompleks budynków. Naziści przejęli go po zlikwidowaniu otwockiego getta. Budynek został wyposażony w rzeczy, które zrabowano z getta warszawskiego. W środku „nowej Zofiówki” wygospodarowano miejsce dla ok. 100 przyszłych matek i 150 dzieci. Według Generalnego Gubernatorstwa prowadzonego przez SS była to placówka wzorcowa, w której rodzić się miały wyłącznie dzieci krwi aryjskiej. Zakład, poza „produkowaniem” niemieckich dzieci, germanizował również dzieci pochodzenia polskiego. Takie dzieci przechodziły proces germanizacji, zanim trafiły do niemieckich rodzin, które je adoptowały. Po wojnie w „Zofiówce” leczeni byli pacjenci chorzy na gruźlicę. Ośrodek zmienił wówczas nazwę na Sanatorium im. Stefana Okrzei. Od 1956 roku kurowali się tam młodzi pacjenci, a od 1968 roku zakład przyjmował również dorosłych. Pod koniec lat 80-tych pierwotna nazwa szpitala wróciła podobnie, jak wróciło jego przeznaczenie. Znów leczyli się w nim pacjenci chorzy nerwowo i psychicznie, jednak głównie same dzieci. Z czasem kuracjuszami „Zofiówki” stali się również dorośli alkoholicy, młodzi narkomanie czy chorzy psychicznie ludzie. Czy „Zofiówka” w Otwocku naprawdę została opuszczona? Paranormalne historie w Zakładzie dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Żydów Ośrodek zamknięty został pod koniec lat 90-tych. Od tamtej pory budynek stoi mroczny i pusty. Z dnia na dzień popada w coraz większą ruinę. Jedyne, co pozostało po dawnej „Zofiówce”, to roztrzaskane kafelki czy odpadający tynk. W środku nie ma już prawie nic – wszystko rozkradziono lub zniszczono. Jest jednak coś, co pozostało w zniszczonych, popękanych murach. Przeszywający chłód i mroczne legendy, które do dziś dają o sobie znać odwiedzającym miejsce turystom. Oto kilka najpopularniejszych mrocznych opowieści. Do sanatorium w Otwocku prawdopodobnie trafiła kiedyś pewna zakonnica, która wróciła z misji w Afryce. Zachorowała na schizofrenię, którą w „Zofiówce” próbowano wyleczyć. Niestety, kobieta po kilku tygodniach leczenia popełniła samobójstwo. „Zofiówka” ponoć wybudowana została na terenie dawnego cmentarza. Zapiski pochodzące z 1958 roku, które prowadzone były przez pracujące w zakładzie pielęgniarki, wskazywały na to, iż w budynku regularnie dochodziło do paranormalnych zjawisk. Często słychać było należące do nikogo kroki, a niektóre z przedmiotów samodzielnie się przestawiały. Pacjentom często przesuwały się kołdry, a czasami chorzy mieli wrażenie, że ktoś ich… dusi. Dopiero interwencja księdza-egzorcysty sprawiła, iż nadprzyrodzone moce zniknęły. Badacz Michał Stonawski w swojej książce „Paranormalne. Prawdziwe historie nawiedzeń” opisuje, iż otwocka „Zofiówka” to najbardziej nawiedzone miejsce w Polsce. Stonawski uznał, iż odpowiedzialna jest za to przerażająca historia związana z mordowaniem Żydów, których duchy wciąż zdają się egzystować w opuszczonym budynku. Jedna z legend głosi, że w Zakładzie dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Żydów samobójstwo popełnił niejaki nauczyciel. Zakochał się ponoć w jednej z uczennic, która nie odwzajemniła jego uczucia. Duch nauczyciela do dziś błąkać się ma między odrapanymi ścianami „Zofiówki”. Czy warto odwiedzić „Zofiówkę”? Opuszczone sanatorium w Otwocku jest dziś jednym z najbardziej nawiedzonych punktów na mapie Polski. Zjeżdżają się w to miejsce wyłącznie turyści, którzy głodni są niecodziennej rozrywki i adrenaliny. Umówmy się. „Zofiówka” nie jest miejscem specjalnie przystosowanym do zwiedzania. Nie można oglądać budynku z przewodnikiem. Istnieje też ryzyko, że budowla pewnego dnia nagle się zawali. Wewnątrz trafić można również na nieprzyjemne towarzystwo w postaci bezdomnych i alkoholików. Wszędzie znajdują się porozbijane butelki i mnóstwo śmieci, a na ścianach pełno jest dziwacznych malunków. Czy warto odwiedzić to miejsce? Jeśli masz odwagę, na pewno warto będzie się tam wybrać. Sugeruję jednak nie krzątać się po budynku samopas. Zdecydowanie rozsądniej będzie wyruszyć na eksplorację „Zofiówki” z większą grupą ludzi. Zwiedzanie budynku za dnia również będzie lepszym pomysłem niż szukanie wrażeń w nocy. W kilku częściach byłego szpitala, do których można się oczywiście dostać, wyobraźnia może spłatać niejednego psikusa. Nie da się ukryć, klimat miejsca jest przerażający. Warto więc odpowiednio przygotować się na taką nietypową wyprawę. I nigdy nie zwiedzać tego typu obiektów samotnie. Autor: Paulina Zambrzycka Bibliografia: Kidger Rebecca E.: Duchy. Historie o nawiedzonych miejscach i ludziach, Wydawnictwo Rea, Konstancin-Jeziorna 2012 Robert David Chase: Nawiedzenia. Historie prawdziwe, Wydawnictwo Replika, Poznań 2019 Stonawski Michał: Paranormalne. Prawdziwe historie nawiedzeń, Wydawnictwo Znak, Warszawa 2020 Czy ten artykuł był dla Ciebie pomocny? Dla 100,0% czytelników artykuł okazał się być pomocnySamorząd Wychowanków. OPIEKUN SAMORZĄDU WYCHOWANKÓW PMDK. Radosław Sasinowski - nauczyciel PMDK prowadzący koło języka angielskiego. SKŁAD SAMORZĄDU WYCHOWANKÓW W ROKU SZKOLNYM 2023/2024. Przewodniczący: Jan Kasprzak. Wiceprzewodniczący: Kornelia Babula. Sekretarz: Weronika Wielgosz.
Czy można przewidzieć, kiedy chory umrze? Tak. Nieżyjący ks. Jan Kaczkowski opisał oznaki zbliżającej się śmierci, które pojawiają się dwa, trzy dni przed zgonem. Dowiedz się, jak wygląda proces umierania. Umieranie to stopniowy proces (oczywiście z wyjątkiem nagłej śmierci). Pierwsze symptomy odejścia są już widoczne około 48 godzin przed śmiercią. Ten moment odchodzenia, opisał nieżyjący już ks. Jan Kaczkowski. Przez wiele lat pracował on w Puckim Hospicjum pw. św. Ojca Pio (był jego dyrektorem), pomagał chorym, także tym w stanie terminalnym. Wspierał ich w ostatnich chwilach życia. Aby pomóc nam zrozumieć, na czym polega proces odchodzenia, co się z dzieje z ciałem, gdy ono umiera, opracował broszurę "Jak umiera ciało?". Poniżej opisujemy najbardziej charakterystyczne oznaki zbliżającej się śmierci. Dwa, trzy dni przed śmiercią... Na 2-3 dni przed śmiercią skóra umierającego zaczyna się zmieniać. Z miękkiej, sprężystej staje się woskowa i sztywna. Zaczyna inaczej odbijać światło, zwłaszcza w świetle dziennym. Rysy twarzy zaczynają się wyostrzać (tzw. twarz Hipokratesa). Zmiany są szczególnie widoczne w okolicach nosa. Staje się on wydłużony, szpiczasty, pojawia się bruzda na nosie. Zapadają się też policzki i skronie. Osoby przytomne zaczynają uaktywniać. Są ruchliwe, porządkują rzeczy, rozmawiają, jak gdyby nic się nie działo, jakby nie czuły zbliżające się śmierci. Kilka godzin przed śmiercią... Oczy chorego są zapadnięte, są szkliste. Spojrzenie jest nieobecne, zawiesza się na jakimś odległym, niewidocznym dla otoczenia punkcie. Przytomny chory jest jeszcze aktywny, ale w obrębie łóżka. Szuka wygodnej pozycji, poprawia poduszkę, kołdrę. Głos umierającego staje się jednostajny, lekko spowolniony, traci swoją melodię. Chory zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, w jakim jest stanie. Pojawiają się lęk, ważne wyznania, pytania o Boga... "Czasem opowiadają o odwiedzających ich bliskich zmarłych, którzy stają się dla nich realni na równi z żywymi. Jakby w momencie śmierci dwa światy: żywych i umarłych naturalnie się przenikały" – wyjaśnia ks. Kaczkowski. Dwie, trzy godziny przed śmiercią... Zaczyna się zmieniać kolor stóp, dłoni i paznokci – sinieją i stają się chłodne. Umierający zaczyna tracić świadomość. Nie może już mówić, czasem tylko wykonuje ruchy głowy. Wzrok matowieje, a powieki opadają lub bywają półprzymknięte. Płuca przestają pracować prawidłowo, więc oddech staje się coraz płytszy, pojawiają się bezdechy, umierający stara się łapać powietrze ustami. Czasem może wydawać z siebie dźwięki – takie chrobotanie podczas oddychania. Nazywa się to łabędzim śpiewem. Serce przestaje pracować i przez cztery minuty obumiera mózg. Ciało jeszcze przez kilkadziesiąt sekund, jak gdyby ostatkiem sił, próbuje złapać oddech. Potem jest cisza i kompletny bezruch. Gdy człowiek umiera, jego ciało zastyga, staje się sino-szare, obniża się temperatura ciała (dopasowuje się do temperatury otoczenia). Pojawiają się tzw. plamy opadowe, czyli wybroczyny na plecach lub na boku. Z czasem – w ciągu kilku godzin – ciało jest nieunikniona. Czasem przychodzi nagle, czasem proces odchodzenia trwa kilka dni. To stopniowy proces, który warto poznać, by móc się z nim oswoić i pomóc godnie osobie umierającej odejść. Źródło: "Ja umiera ciało?" Ksiądz Jan Kaczkowski, portal i Laboratorium Więzi/
Przeczytaj, gdzie usytuowany jest najbliższy posterunek, komisariat lub komenda policji w Otwocku. W tym artykule zobaczysz, jakie mają zadania na co dzień. Sprawdzisz także, czy wiesz, w jakiej sytuacji koniecznie należy wezwać pomoc. Tu otrzymasz podstawową wiedzę na ten temat.
Strajki i braki kadrowe zmuszają linie lotnicze do anulowania tysięcy lotów i powodują wielogodzinne kolejki na głównych lotniskach. Oto, co dzieje się obecnie u najważniejszych przewoźników w lotnicze i lotniska zmagają się ze zwiększonym popytem na podróże lotnicze po pandemii. Jednocześnie nie mogą na to wzmożone zainteresowanie odpowiedzieć pozytywnie, gdyż brakuje im pracowników – zarówno na pokładach samolotów, jak i w obsłudze naziemnej. W czasie pandemii z branży lotniczej w Europie mogło odejść nawet 600 tys. strajkująW poniedziałek rozpoczął się strajk w tanich liniach lotniczych Ryanair. O tym, że załogi hiszpańskie będą protestować przez prawie połowę miesiąca, pisaliśmy tutaj. Strajkiem będzie objętych 10 lotnisk w załoga pokładowa easyJet planuje w lipcu strajkować przez dziewięć dni, żądając 40-proc. podwyżki ich wynagrodzenia podstawowego. Obecnie jest ono znacznie niższe niż w krajach takich jak Francja i Niemcy – wynika z informacji podanych przez związki także: To będzie lato paraliżu na lotniskach w całej Europie. Wyjaśniamy, dlaczegoLinie dochodzą do porozumieniaNa szczęście nie u każdego przewoźnika sytuacja jest na ostrzu noża. Na 3,7-proc. podwyżkę dla pilotów zgodził się w czerwcu Norwegian kolei skandynawskie linie SAS i związki zawodowe pilotów osiągnęły porozumienie płacowe 19 lipca, kończąc 15-dniowy strajk. Na skutek protestu odwołano 3700 lotów, krzyżując plany ponad 380 tys. podróżnym. Linie lotnicze oszacowały, że akcja protestacyjna kosztowała je ponad 145 mln dol (141 mln euro).Także holenderski oddział linii Air France-KLM zawarł w połowie lipca układ zbiorowy ze związkami zawodowymi. Umowa obejmuje dwustopniową podwyżkę wynagrodzenia w wysokości 4 proc. dla załogi naziemnej z minimalną miesięczną podwyżką w wysokości 80 niemiecki związek reprezentujący personel naziemny Lufthansy domaga się co najmniej 350 euro miesięcznie przez ponad 12 miesięcy. Podwyżka ma na celu złagodzenie skutków gwałtownej inflacji – podaje agencja Reuters. W liście do rady nadzorczej, do którego dotarła agencja, związki zawodowe podkreślały, że obecna sytuacja jest winą samego przewoźnika, który w czasie pandemii zwolnił zbyt wielu którego załogi pokładowe strajkują w Hiszpanii, poinformował 21 lipca, że osiągnął pięcioletnie porozumienie ze związkami zawodowymi reprezentującymi pilotów we Francji i właśnie na Półwyspie Iberyjskim. Umowy obejmują powrót do wynagrodzeń sprzed COVID i „pozwalają na poprawę płac i inne korzyści poza pełnym zwrotem wynagrodzeń pilotom Ryanair z siedzibą we Francji i Hiszpanii” – podała linia lotnicza w wielkie lotnisko ogranicza loty. Nie radzi sobie z liczbą pasażerówEmilia DerewienkoStarsza Redaktorka 300Gospodarki. Specjalizuje się w tematyce transportu, a zwłaszcza lotnictwa cywilnego. Wcześniej przez cztery lata była redaktor prowadzącą portalu który współtworzyła od podstaw, a także redaktorką serwisu
Jednym z najbardziej przerażających jest „Zofiówka” – kompleks kilku budynków w Otwocku pod Warszawą. Dzieje tego miejsca, które dawniej było Zakładem dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Żydów, przyprawiają o ciarki. W czasach wojny zamordowano tam ponad 100 osób, których duchy do dziś nawiedzają mury „Zofiówki”.
Najnowsze wiadomości z Poznania. Co dzieje się w mieście? Łukasz GdakJakie informacje pojawiły się na profilu UM Poznań na Facebooku? W naszym artykule znajdziesz nowe materiały dotyczące aktualnej sytuacji w Poznaniu. Jakich remontów i zmian można się spodziewać? Co ważnego odbywa się w mieście? Warto być na bieżąco i wiedzieć, jakie nowości szykują się w w organizacji ruchu, nowe inwestycje, atrakcje, imprezy i akcje, w których warto wziąć udział. Te wszystkie informacje uciekają czasem w szumie informacyjnym, dlatego u nas znajdziesz najważniejsze posty Urzędu Miasta Poznań. Sprawdź, co ważnego dzieje się w informacje z poznańskiego urzęduPoznań rozkwitł.🌺 Łąki kwietne w Parku Tysiąclecia oraz w Parku im. Zygmunta Mahlika zostały wysiane jesienią 2021 roku. Dziś możemy cieszyć się ich pełnym rozkwitem.🌼🌾 Więcej👉 Zarząd Zieleni Miejskiej w PoznaniuDeszczowy poranek za nami!🥰 Miłego dnia!🌱 📸Fotografia na torachDobranoc!✨ 📸 na Starym Rynku pojawiły się ogromne rury o średnicy 3 metrów!😱 Posłużą one do budowy jednego z czterech zbiorników retencyjnych, które będą się mieścić pod powierzchnią. Zebrana w nich deszczówka będzie służyć podlewaniu roślin.🌱 Jak widać, remont Starego Rynku to nie tylko wymiana kostki, ale również zdecydowanie bardziej wymagające zadania takie, jak przebudowa bardzo ważnej infrastruktury podziemnej. Poznańskie Inwestycje MiejskieCzęści do motocykli, zagraniczna kawa, złoto czy waluty... wiele można było kupić i zobaczyć na kultowej już łazarskiej giełdzie!🤩 W najbliższą sobotę będzie można wyruszyć w sentymentalną podróż do tamtych czasów, bowiem na Rynku Łazarskim obecni będą wystawcy oferujące unikatowe przedmioty. Podobnie jak przed laty, klienci będą mogli znaleźć cały wachlarz produktów - ubrania (w tym niektóre z historią), antyki, rękodzieło, książki, wyposażenie wnętrz, płyty, biżuterię, a nawet ręcznie wykonane tradycyjne ukraińskie koszule. Widzimy się na Łazarskim, 30 lipca!👋Takie wycieczki można odbyć w weekend w Poznaniu!🚌 MPK Poznań Sp. z 📸Fotografia na torachDzień dobry!🌞 📸 Was widzieć na placu Wolności.😍 📸 Polska wpadł z wizytą do Poznania!😍 Sprawdźcie polecane przez nich miejsca!👇 Jest ciekawie, klimatycznie i z pewnością się działo na poznańskim Golęcinie! Już w przyszyły weekend rozpoczynają się 39. PZLA Mistrzostw Polski do lat 23!💪 Bądźcie tam z nami i kibicujmy lekkoatletkom i lekkoatletom z całych sił! Wstęp na trybuny podczas zawodów jest wolny. Do zobaczenia!👋ZOBACZ KONIECZNIE10 najbardziej niebezpiecznych dróg. Tu ginie najwięcej osób Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Czytaj także: Zamach w Otwocku w 1906 roku. Pewnego dnia Arciszewski wysiadł z pociągu na stacji w Otwocku, wyglądał jak kuracjusz przybyły na wywczasy, nikt go tu nie znał. Mógł podejść do willi Markgrafskiego, zatrzymać się i poczekać co będzie. Natychmiast wyskoczyło stado psów, a za nimi żandarmi.
Sprawdź, co dzieje się w czasie Twojego urlopu! Nie znaleziono w tym terminie żadnych wydarzeń Polecane imprezy
Jeden głos zaważył na tym, że Instytut Myśli Narodowej będzie w Otwocku. Przegłosowano to na radzie miasta. 100 milionów złotych ma popłynąć tam przez dekadę z resortu kultury.
Skrytka, w której Sabina i Aleksander Smolakowie ukrywali podczas II wojny Moshe Bajtla. Fot. Łukasz Kubacki z Działu Zbiorów MHP Wykonaną z cegieł, głęboką na 135 cm skrytkę pod posadzką stodoły odkryto przypadkowo podczas prac porządkowych wz. z budową autostrady w Otwocku pod Warszawą. Sabina i Aleksander Smolakowie ukrywali tam podczas wojny Żyda Moshe Bajtla. Elementy skrytki trafią do Muzeum Historii IPN dr Mateusz Szpytma powiedział w piątek PAP, że o odkryciu skrytki poinformowała wnuczka Sabiny i Aleksandra Smolaków, Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Skrytka znajdowała się w stodole w gospodarstwie jej dziadków w Otwocku, w której podczas II wojny ukrywali oni Żydów. "Było to dla niej zaskoczeniem, ponieważ do tej pory rodzina uważała, że Moshe Bajtel, bo tak nazywał się ocalony przez państwa Smolaków, był ukrywany tylko na strychu" - powiedział PAP Szpytma. Dodał, że na znalezisko natrafiono podczas prac porządkowych związanych z oczyszczaniem terenu pod budowę autostrady. Jak wyjaśnił Szpytma, okazało się, że to była to profesjonalna skrytka umiejscowiona pod powierzchnią stodoły. "Ze wstępnych oględzin wynika, że było to rezerwowe miejsce na ukrywanie się w szczególnie niebezpiecznych momentach. Informację o znalezisku przekazałem Muzeum Historii Polski, które gromadzi przedmioty związane z naszą historią do swej powstającej ekspozycji. Jednocześnie wysłałem ekipę filmową IPN, by udokumentowała wygląd kryjówki przed jej rozmontowaniem. To niesamowite znalezisko, wykonana z cegieł, ze stropem kryjówka, poniżej linii posadzki stodoły. Należy podkreślić, że w Otwocku wyjątkowo wielu Żydów zostało uratowanych przez Polaków podczas II wojny" - mówił. Wnuczka Sprawiedliwych Joanna Bąk przyznała, że skrytka została odnaleziona zupełnie przez przypadek. "Mój dziadek zmarł w 1967 r. i przypuszczam, że od tego czasu nikt do tego miejsca nie zaglądał. Ta skrytka była ukryta i dopiero teraz przy sprzątaniu stodoły ją odnaleźliśmy. Dla mnie to był szok. To miejsce, w którym byłam tysiące razy, odwiedzając dziadków, i nie miałam świadomości, co się tam znajduje. I teraz dosłownie w ostatniej chwili udało się ją odnaleźć. Wejście do kryjówki było ukryte pod stosem drewna. Była tam taka skrzynka na stałe zrobiona i w tej skrzynce był zabity gwoźdźmi właz do tej kryjówki" - opowiadała. "Od razu zostały zrobione zdjęcia i wysłałam do syna ocalonego pytanie, czy słyszał o tej kryjówce. Potwierdził, że słyszał o niej od ojca, ale nie miał wiedzy, gdzie się znajdowała. Pan Moshe uciekał z Treblinki właściwie dwa razy. Trafił tam wraz z rodziną z otwockiego getta. Raz uciekł już z samego obozu, kiedy przez chwilę wyłączono prąd w drutach kolczastych go ogradzających. Niestety został ponownie złapany i znów wysłany do Treblinki. Tym razem udało mu się uciec z transportu. Szedł nocami przez trzy doby i dotarł do domu moich dziadków, których znał jeszcze sprzed wojny. Ponieważ był w opłakanym stanie, babcia od razu dała mu ubranie dziadka i ukryli pana Moshe" - relacjonowała Bąk. Jak mówiła, w domu oprócz dziadków i ich córki mieszkali jej pradziadkowie i dwóch braci babci, w sumie siedem osób, które ryzykowały życiem, pomagając. "Podstawowym miejscem ukrycia pana Moshe był strych, niewielka przestrzeń między sufitem a więźbą dachową, gdzie właściwie mógł głównie leżeć. Wieczorem kiedy wydawało się względnie bezpiecznie schodził na dół i spędzał czas z naszą rodziną. W odnalezionej skrytce ukrywał się zapewne w takich momentach wyjątkowego zagrożenia, ponieważ dom stał przy uczęszczanej trasie Warszawa-Lublin. W sumie dziadkowie ukrywali pana Moshe od lata 1942 do lata 1944 r. Po wojnie przeniósł się on do Łodzi, później wyjechał do Izraela, a następnie do Niemiec Zachodnich. Zmarł w 1997 r. W 2004 r. dziadkowie zostali uhonorowani medalem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata" - powiedziała. Elementy odnalezionej skrytki trafią do Muzeum Historii Polski. "To niezwykle rzadkie znalezisko. Pod stertą drewna znaleziono taką drewnianą +wypustkę+, z zewnątrz wyglądającą jak takie pudło z desek. Okazało się, że jest też klapa, pod którą ukazało się pomieszczenie. Udało nam się wymontować właz do tej skrytki, czyli tę drewnianą klapę z okuciami, fragment futryny, do której były zamontowane i kawałki drabiny, która była w środku. Wewnątrz pomieszczenie było obmurowane cegłami, na górze miało takie żeliwne sztaby jako wzmocnienie stropu, na których położono cegły, podłoga była klepiskiem. Skrytka ma długość ok. dwa metry, szerokość ok. 160 cm, głębokość ok. 135 cm" - wyjaśnił Łukasz Kubacki z działu wystawienniczego MHP. Jak zaznaczył z punktu widzenia muzealnej kolekcji to wspaniały eksponat. "Teraz musimy jego elementy oczyścić i poddać konserwacji, bo drewno jest jednak w kiepskim stanie. Chcemy, by obiekt stał się częścią naszej wystawy stałej" - dodał Kubacki. (PAP) autor: Anna Kondek-Dyoniziak akn/ itm/
.